MISSHA M Signature Real Complete BB Cream #21 (Light pink beige)
SPF 25 PA ++
Krem BB firmy Missha ma nawilżać, chronić przed starzeniem, koić skórę
i rozjaśniać przebarwienia. Producent zapewnia, że jest wolny od parabenów, oleju mineralnego, GMO, alkoholu, substancji chemicznych, Benzofenonu, Triclosanu (formuła 7-free).
Za to zawiera naturalne wyciągi z lawendy i rumianku.
Używam go już od kilku miesięcy i nadal nie chce się skończyć. Tubka jest estetyczna, tylko nakrętka łatwo się brudzi. Missha pachnie delikatnie kremowo. Krem jest dosyć rzadki, co widać na zdjęciu poniżej. Łatwo się rozprowadza. Na początku mocno się lepi, po chwili skóra robi się aksamitna i przyjemna
w dotyku.
Krem występuje w kilku odcieniach. Kolor #21 to ciepły, jasny beż. Nieco ciemniejszy od moich poprzednich BB kremów. Nie daje efektu rozjaśnienia na twarzy. Na szczęście dopasowuje się do odcienia skóry i nie ciemnieje w ciągu dnia. Daje efekt mokrej skóry, dlatego lepiej go przypudrować. Potem już nie wymaga wielu poprawek.
Utrzymuje się w znacznym stopniu przez cały dzień. Krycie jest lekkie, ale zauważalne. Dobrze radzi sobie z zaczerwienieniami, gorzej z sińcami. Wyrównuje nierówności skóry. Drugie zdjęcie pokazuje jak Missha wygląda roztarta i jak kryje. Nałożenie dwóch warstw daje efekt dobrego podkładu.
Krem nawilża i utrzymuje nawilżenie cały dzień. Mimo, że jest "7-free" skórę należy po nim dobrze oczyścić.
Komu mogę polecić?
Szczególnie osobom, które nie lubią efektu rozjaśnienia twarzy. Krem zachowuje się poprawnie, nawilża, lekko kryje, jest trwały. Wygląda na twarzy całkiem dobrze, trudno się do czegoś przyczepić... hmm może jedynie kolor mógłby być, jak dla mnie, jaśniejszy.